8 lip 2009

Uroczystość żałobna króla Popu.  

Paris Jackson chciała żebyśmy popełnili samobójstwo z rozpaczy.

Od początku postanowiłam być twarda. Zwłaszcza, że gwiazdy miały być cienkie, nienależące do plejady moich ulubieńców. I rzeczywiście przez pewien czas mi się udawało.

Najpierw wjechała złota trumna (which means: przez cały koncert przed sceną leżał trup). Potem zaśpiewała Mariah Carey i stwierdziłam, że jak tak to ma dalej wyglądać to nawet jednej łzy nie wyleję. Queen Latifah reprezentująca fanów mówiła z serca i bardzo pięknie "(...) we are missing Michael Jackson but we do know we had him and we are the world", czułam się dobrze przez nią reprezentowana. Następnie typowy Stewie Wonder (ile można?) i przemowa koszykarzy - Kobe Bryant wyglądał hot. Koszykarze nie dość, że zaskakują tym, że umieją mówić, to zawsze mówią po ludzku i z urokliwą prostotą - Magic Johnson i Kobe nie owijali w bawełnę i nie byli ckliwi, według mnie najlepsza przemowa. Gdy Jennifer Hudson, która o dziwo żyje i ma się ok, zaśpiewała "Hold me like a river Jordan..." poleciała mi pierwsza łza. Widać było, że dziewczyna ma smykałkę do przeżywania tragedii. Ten układzik i na końcu głos Michaela! Heartbreaking!

Chłopak
Jennifer Aniston, John Mayer świetnie, po prostu świetnie zinterpretował 'Human Nature', choć w sumie to tak dobra piosenka, że ciężko byłoby ją zwalić. Potem Al Sharpton przedstawił Michael jako jedną z przyczyn dlaczego Ameryka ma dziś czarnego prezydenta, jako prawdziwego świętego, jako człowieka, który naprawdę zmienił świat. Całkiem niezła przemowa, ale i tak koszykarze wygrywają. Po nim pojawiła się ex-panna Michael Brooke Shield, zaczęła od wdawania się w szczegóły ich relacji, po czym zacytowała Małego Księcia. Po jej wystąpieniu jedyne, nasuwające się wnioski to: kochała Michael za bardzo i nigdy jej nie puknął.

Wkrótce na scenę zawitał
Jermaine Jackson i zaśpiewał ulubioną piosenkę Michaela 'Smile' z repertuaru Charliego Chaplina i choć nie było źle i tak pokazał światu dlaczego to właśnie Michael, nie on, był lead vocalem w Jackson 5. Usher ze swoją histeryczną interpretacją 'Gone Too Soon' przyprawił mnie o to samo, o co przyprawia mnie oglądanie jego klipu do 'Yeah Yeah Yeah', z szacunku do Króla Popu nie nazwę dolegliwości po imieniu. Po tym jak Usher wyściskał wszystkich z Jacksonowej familii (najzabawniejsze było jak Prince Michael i Blanket, mimo jego prób zmacania, totalnie go zlali) Smokey Robinson zaczął przynudzać, ale jedyny zauważył fakt, jak trudno jest żegnać ludzi od nas młodszych, jak trudno jest żegnać syna, młodszego brata, podopiecznego i, że to nie jest naturalna kolej rzeczy. Następnie przemówiła członkini kongresu Sheila Jackson-Lee. Była to bardzo amerykańska przemowa z powerem, również przedstawiająca Michaela jako świętego - ostatecznie utwierdziła mnie w przekonaniu, że Michael Jackson naprawdę był święty.

Podczas 'We Are the World/Heal the World' na scenie pojawili się wszyscy wykonawcy oraz cała rodzina i to był moment, kiedy nie dało się już powstrzymać łez.
Lionel Richie wyglądał na bardzo wzruszonego i przejętego, Jermaine przeżywał renesans towarzyski, a Michaelowe synki miały duże trudności w odnalezieniu się na scenie. Na koniec przemówiła sama rodzina. Najpierw Jermaine, potem Marlon, który podobno był najbardziej bity przez Joe Jacksona, dlatego można mu wybaczyć tę przydługą mowę. La Toya i Janet Jackson, mimo że nie urzekły nas słowem, wyglądały olśniewająco. A gdy Marlon skończył nikt nie spodziewał się, że nastąpi to co nastąpiło. Wspierana przez Janet Paris Jackson swoim, łamiącym się głosem rozwaliła doszczętnie mnie i myślę, że każdego, kto oglądał - doszczętnie! Jej dwa krótkie zdania najlepiej oddały sens istnienia Michaela Jacksona. Dotarło do mnie, że tak naprawdę my z jego odejściem straciliśmy wiele, ale ona straciła znacznie więcej. Poniżej ten wzruszający moment:


Dodatkowo 'Will You Be There' w wykonaniu Michaela:



XOXO
DR ALEX

What next?

You can also bookmark this post using your favorite bookmarking service:

Related Posts by Categories



12 komentarze: to “ Uroczystość żałobna króla Popu.

  • Anonimowy
    9 lipca 2009 10:04  

    uroczystość bardzo ładna, typowo amerykańskie show, ale wzruszające. Przemowa, a właściwie te pare słów Paris rozwaliły WSZYSTKICH! i, zeby zaraz nie pojawiły się komentarze, jakie widzialam na innych portalach, że niby ją zmusili do powiedzenia tego, powiem co mi się wydaje. no bo to nie prawda! przeciez chwilkę przed jej przemową, chyba Jermaine zdziwiony powiedział: "i think that Paris wanna say something" wiec mysle, ze to nie bylo planowane...
    pozdrawiam wszystkich celebrudów, ciesze sie, ze wróciłyście;D

  • Anonimowy
    9 lipca 2009 11:03  

    to byl Marlon i powiedzial "i think Janet wants to say something" wiec totalnie nie wiedzial ze ma mowic Paris. na 100% nikt jej nie zmusił.

  • Anonimowy
    9 lipca 2009 11:30  

    czy owa dolegliwosc dr alex to grzybica pochwy?

  • Anonimowy
    9 lipca 2009 11:45  

    najsmutniejsza rzecz na swiecie ta smierc michaela

  • nadziak
    11 lipca 2009 18:22  

    Wzruszyła mnie ta mała :'[ [*} MJ król na zawsze

  • Anonimowy
    12 lipca 2009 14:20  

    a mnie sie rzygać chce od tych wymuszonych łez i całej tej szopki.
    halo? bilety na pogrzeb?

    elizabeth taylor dobrze zrobiła. "nie chce być częścią tego publicznego hopla".

  • Anonimowy
    12 lipca 2009 21:51  

    ale ta chwila powinna być zapamietana jako wielkie szoł bo michael byl krolem wielkiego show!

  • Anonimowy
    14 lipca 2009 14:42  

    znowu zaczynacie? napiszcie jakieś nowego niusa, pliiis :) !

  • Anonimowy
    18 lipca 2009 13:20  

    No nnie co to ma byc? Znowu sie opierdalacie, za przeproszeniem. Jak wy chcecie odkupic swoje winy jak znowu robicie to samo... Nie wiem czy ludzie dadza wam kolejna szanse.

  • Anonimowy
    19 lipca 2009 01:17  

    no kurwa dupy w troki ruszcie!! bo znowu to samo co ostatnio!!! zastoj jak w kolejce po plyte shon van bakera. wiedzialam , ze tak bedzie!

  • Mo
    28 lipca 2009 09:51  

    Przemowa córki jest naprawdę wyciskaczem łez.
    Nigdy nie byłam wielką fanką Michaela, lubiłam go i wiem, że odszedł ktoś wielki.
    Ale ta "przemowa". O w dupe, ona po prostu była prawdziwa. Tylko ci wszyscy ludzie macający ją do okoła już tacy naturalni nie byli