1 mar 2009

Nowy sezon SKINS - trzeci.  

Bohaterowie poprzednich sezonów przegrali z młodszą siostrą Toniego Stonema - Effy i jej paczką.



Przedwczoraj, jako że nikt nie raczył mnie zabrać na piątkowe picie wódki, na hardkorze obejrzałam 6 pierwszych odcinków nowych Skinsów na raz. Przez to, że jak zwykle nie zostawiłam sobie czegoś na później znów muszę czekać i czekać, i czekać. Nie wiecie jak to jest, gdy obejrzało się już wszystkie seriale albo wiecie i mi współczujecie. A co gorsze kanał CW chce mnie zakopać żywcem w dołku zniecierpliwienia i wyemituje nowe Gossipy i Beverly za czas nieokreślony. W tej sytuacji pozostaje mi tylko najfajniejszy, w ogóle niewyreżyserowany reality show The City. Oby perypetie Whitney Port wystarczyły by zabić mój głód serialowy przynajmniej do nowych przyszłotygodniowych SKINSÓW. Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę z rozmiarów mojej frustracji i desperacji. Ostatnio, gdy byłam w podobnej sytuacji, wynalazłam sobie serial Summerland z Jesse'm McCartney'em i skatowałam się całym jego sezonem podczas dwóch dni. Pomijając fakt, że było warto (Jessemu wyfotoszopowali wszystkie syfy i wyglądał prawie tak ładnie, jak w video do Beautiful Soul) rozważam udanie się na odwyk.

Wracając jednak do SKINSÓW to poza tym, że jestem totalnie zachwycona i uważam, że jest to jeden z najlepszych współczesnych seriali, mam parę "ale". Zacznę jednak od tego, co w sezonie zdobyło moje serce, a zatem od świetnie dobranych nowych bohaterów.

EFFY

Elisabeth Stonem - od pierwszego odcinka pierwszych Skinsów była bohaterką, której losy stanowiły najciekawszy i najmniej rozwinięty wątek. Dlatego właśnie wywalenie całej starej ekipy na rzecz Kayi Scodelario, grającej Effy jest niesamowicie trafne. Reprezentuje ona inny typ młodzieży niż reprezentował jej brat, Tony. Te 3 czy ileś lat różnicy robią swoje. Ta młodsza młodzież jest bardziej zepsuta, odważniejsza w robieniu rzeczy niezgodnych z prawem, zdecydowanie bardziej pomysłowa i szalona, a wyrzuty sumienia są jej stanowczo bardziej obce. Podobnie jak Tony, Effy jest inna niż jej znajomi - zimna, oschła, inteligentna, wszystkowiedząca i prawie-czytająca w myślach. Jednak w odróżnieniu od Toniego jej czyny często motywowane są dobrem i chęcią sprawienia komuś przyjemności. Effy, której uroda graniczy z cudem natury (poza krzywymi nogami), nie zakochuje się i nikt nie może jej złamać serca, więc gdy na horyzoncie pojawia się Freddie, grany przez bajecznego Luke'a Pasqualino wszystko zaczyna się komplikować.

FREDDIE

Freddie to nietypowy, jak wszystko w nowych Skinsach, przystojniak. Zastanawiam się czy dałoby radę wynaleźć do tej roli kogoś piękniejszego i bardziej uroczego w Anglii (tak wiem, wiem według Was - Roberta Pattinsona! got it). Według mnie nie, nawet Ed Westwick (do którego zresztą Luke Pasqualino jest podobny) wymięka. Momenty kiedy Freddie pojawią się na ekranie zapierają mi dech w piersi i ciężko mi potem ochłonąć, gdy w kolejnej scenie widzę Pandorę czy Naomi. Freddie, jako że jest skejtem jest zawsze poraniony, podrapany, posiniaczony i zakrwawiony, co zdecydowanie dodaje mu hotnessu. Jeśli chodzi o ubrania reprezentuje on styl nowoczesnego poety-włóczykija, czyli: przetarte, podarte spodnie, niedoprane T-shirty, finezyjne kapelutki i obuwie rodem z kolekcji najek Samanthy Ronson. HOT! HOT! HOT!. Obawiam się, że Freddie zostanie uznany za piękniejszego od Maxxiego, znanego ze Skins 1, 2, a to wydawało mi się do tej pory niemożliwe. Skinsy 3 nie bez powodu zaczynają się jego streetem na desce, bo wprost nie można od niego oderwać wzroku. Freddie w serialu nie jest sam (choć mógłby), ma dwóch najlepszych kumpli - JJ i Cooka. Ich relacje są zagmatwane i gmatwają się tym bardziej, im bardziej Effy wchodzi między nich.

COOK

Cook, grany przez Jacka O'Connella to bez wątpienia moja ulubiona serialowa postać. Bardzo przypomina mi Dr Dembola, wręcz śmiem twierdzić, że producenci Skinsów oparli postać Cooka na jej osobowości, bez jej zgody i należytego wynagrodzenia, za które mogłaby sobie kupić odpowiednie ilości wódki i tramalu. Cook to przerażający pijak, ćpun i żarłok. Liczy się dla niego przede wszystkim i właściwie jedynie dobra zabawa. Zawsze uśmiechnięty i chętny do psoty zdobywa u mnie 10/10. Nie odznacza się może piękna buźką, chyba że komuś podoba się Rooney. Posiada jednak sporo sexapealu, wynikającego z charyzmy, lekkiej agresywności i pewności siebie, który przyciąga nie tylko widza, ale i bohaterki serii. W ciągu 6 odcinków, które obejrzałam udało mu się zaliczyć niemal cały cast. Cook podobnie jak Effy się nie zakochuje, a kobiety traktuje jak koleżanki do zabawy, które mogą mu zrobić dobrze. Gdy jest w pobliżu zawsze można liczyć na imprezę, rozrubę lub jakiś przelotny seksik - czyli wszystko, czego ja potrzebuję od serialu!

Nie chce mi się opisywać już reszty bohaterów, bo są zasadniczo nudniejsi, ale tak w skrócie:

JJ - lekko upośledzony, nieśmiały prawiczek-czarodziej, którym w przesłodki sposób Cook i Freddie się opiekują. Uwielbiam sceny, gdy go łaskaczą, to totalnie topi serce, podobnie jak fakt, że JJ miesiącami przygotowuje swoje czarodziejskie sztuczki.

Pandora - znana z wcześniejszej serii, mocno upośledzona i bardzo dziwna przyjaciółka Effy, która ma skłonność do nadmiernej ekscytacji, groteskowo wyolbrzymionej infantylności i bezdomnych chłopaków z Afryki.

Naomi Cambell - serialowa Lindsay Lohan, inteligentna heteroneohipiska. Z samotności zmusza się do lesbijstwa.

Bliźniaczki - skrajne przeciwieństwa. Jedna - nieujawniona lesba, zakochana w Naomi. Druga - pewna siebie miss popular, liżąca się w każdej wolniej chwili ze starym obleśnym zbokiem, który niestety jest jej facetem.


Poza nowym super castem są w nowych Skinsach rzeczy, których znieść nie mogę. Na przykład: widoczne zwłaszcza w pierwszym odcinku zamerykanizowanie. Pierwszy dzień w college'u jest wprost wykradziony z Never Been Kissed czy High School Musical. Oczywiście są to filmy z listy moich najukochańszych dzieł kina, ale Skins miało być europejskie!
Na dodatek czasem mam wrażenie, że serial opowiada o świecie z zupełnie innej planety, gdzie nastolatkom wolno wszystko i nigdy nie zostaną ukarane, a ich problemy są przedziwne i czasem niestety nieznośnie naciągane. (BTW od kiedy w Anglii jest tak ciepło i tak przepięknie zielono i jest tam taka niebieska woda w jeziorkach?) Najgorsze jest w tym wszystkim to, że Skinsy miejscami robią się zwyczajnie nudne i mam ochotę przewijać niektóre sceny, na co przy Skinsach 1, 2 ochoty nie miałam nigdy! Nie mogę wybaczyć scenarzystom jednej rzeczy już najbardziej ze wszystkiego - czemu zrobili z największego ciacha serialu, Freddiego, mega pipkę i gejusa, który zawsze pozostaje w cieniu swojego kumpla Cooka??? A jak już się chce wydobyć z tego cienia to zawsze w taki przepotwornie zcipiały sposób, że w każdym ich sporze nie da rady nie popierać racji Cooka.

Jednak to tylko głupie, mini wady, które tak naprawdę niewiele odbierają Skinsom z ich królestwa wspaniałości. Serial wciąż jest dla Was wszystkich według mnie pozycją obowiązkową. I ci, którzy nie ogarnęli dwóch pierwszych serii, mają jeszcze tydzień do nowego odcinka - nadróbcie zaległości!

A to moja ulubiona scena, chyba jedyna, w której Freddie nie jest cipą:





XOXO
DR ALEX

What next?

You can also bookmark this post using your favorite bookmarking service:

Related Posts by Categories



30 komentarze: to “ Nowy sezon SKINS - trzeci.

  • Anonimowy
    1 marca 2009 22:59  

    Polecam oglądniecie filmu "Stringi,Angus i przytulanki" albo Nearly Famous :D Tam też znajdziecie niezłe Angielskie ciacho :P

    Aaron'a Johnson'a :P

  • Celebrudy!
    1 marca 2009 23:07  

    DR ALEX: Widziałam!! Dobre ciacho! bardzo bardzo!

  • Anonimowy
    1 marca 2009 23:33  

    DR ALEX złamałaś mi serce Freddie lepszy od Maxxiego?

  • Anonimowy
    1 marca 2009 23:37  

    rozumiem, ze doktor dembol to zabawowa zarloczna swinia z niezbyt ladna morda, przypominajaca rooney'go?

  • Celebrudy!
    1 marca 2009 23:48  

    źle kurwa rozumiesz!!!

  • Anonimowy
    1 marca 2009 23:53  

    NIKT nie bedzie lepszy od maxxiego nikt nigdy!

  • Anonimowy
    2 marca 2009 01:36  

    Dobra, dobra... RPattza nikt nie przebije - tu rozchodzi się o całokształt!
    Did you got it? Great.

  • Anonimowy
    2 marca 2009 11:07  

    mam dosc nienormalnych fanek patisona , ktore obsraja kazdego posta nie zawierajacego w sobie smrodu patisona. to nie jest fan klub twilight, tylko strona z plotami - ogarnijcie sie

  • Anonimowy
    2 marca 2009 15:05  

    1 sezon najlepszy, a Effy to teraz szmata!

  • Anonimowy
    2 marca 2009 17:31  

    oł je, widzę, że mój apel o skinsową notę zadziałał, chciałam się po prostu upewnić, że do swojego ołtarzyka dostawiłyście figurkę Fredsa i miałam rację :)
    Naomi nie byłaby taka zła, gdyby nie zaczęła się łajdaczyć z którąś z jednojajowych.
    ogólnie to 2. sezon i tak był najlepszy.

    Aaron Johnson - you got that right! 8]

  • Anonimowy
    2 marca 2009 18:01  

    dopiero nie dawno się dowiedziałam się o tym serialu ..
    i mnie zainteresował ..
    dlatego na pewno muszę go obejrzeć !!
    gdzieś na necie mam nadzieję, że znajdzie . .
    ale najpierw muszę obejrzeć wszystkie sezony the o.c
    i gossip girl . .
    więc Skinsy muszą jeszcze trochę poczekać .. ;d

  • Anonimowy
    2 marca 2009 18:29  

    daruj sobie oc, to gowno jakich malo

    mozesz sobie cale oc tak jak ja skrocic do:

    pioseneczki california here we come i spufa snl - dear mother. pzdro

  • Anonimowy
    2 marca 2009 19:06  

    o gustach się nie dyskutuje ..
    ja wielbię oc i nic tego nie zmieni .. to, że ci się nie podoba ..to nie moja wina ..
    pozdrawiam ..

  • Anonimowy
    2 marca 2009 19:42  

    no dobra jak wielbisz to oka, ale mowie ci skinsy lepsze obiecuje, a spuff oc z snl z shią zajebisty!!

  • Anonimowy
    2 marca 2009 21:54  

    bla bla bla bla bla
    blaaaaaach
    a mnie to gówno (za przeproszeniem) obchodzi
    nie dość że serial to niewypał, to jeszcze to chyba najdłuższy post jaki widziałam na tej stronie
    weszłam tu z nadzieją na niezłe odstresowanie (czytanie o wąsach brudnego Pattinsona czy o figurze wieśniaczej Mailiii) a tu taki zawód
    a feeee

  • Anonimowy
    2 marca 2009 21:55  

    Obejrzałam filmiki promujące ten serial które tu zamieściłyście i powiem jedno: to jedna wielka kupa!
    Serial opowiadający o nastolatkach których jedynym zajęciem w życiu to grupowy seks, narkotyki i wóda - normalnie kurwa zajebiście! Dobra, nie wymagam żeby serial wnosił jakieś wzniosłe wartości ale bez przesady! Nie mam zamiaru tego oglądać bo szkoda czasu na takie bezwartościowe pierdoły. Nie wiem czym się zachwycacie.

  • Anonimowy
    2 marca 2009 22:09  

    Osobiście wolę obejrzeć Plebanię albo Złotopolskich.

  • Anonimowy
    2 marca 2009 22:11  

    żartowałam.

  • Anonimowy
    2 marca 2009 23:12  

    Do króciaka umysłowego, który/a rzuca się na prawo i lewo , plując jadem, bo mu/jej RPatts nie pasuje:
    Już się ogarnęłam i czytając powtórnie notkę stwierdziłam, że to nie moje omany a Dr Alex naprawdę napisała o Pattinsonie. Dlatego łaskawie nie pierdol głupot.
    PS zauważ, że na tej stronie "z plotami" najwięcej notek jest o nim. No kurwa ciekawe dlaczego, nie? Skoro jest taki beznadziejny wg ciebie. Święta krowa się znalazła.

  • Anonimowy
    2 marca 2009 23:33  

    Święta racja koleżanko z góry :) A co do posta- pierwszy raz słyszę o tym serialu i nie powiem, nawet mi się spodobał opis, miałam na niego chętkę po czym przeczytałam komentarz o tym o czym naprawdę jest ten serial- i dzięki- nie.

  • Anonimowy
    3 marca 2009 13:29  

    Boze jak ja kocham freddiego, serial jest boski jest wspanialy jest swietny. te panny co pisza tu komntarze o tym ze serial to kupa sa nierozgarniete ostro. dr alex swietnie go opisala. uchwyciala sedno, idealnie przedstawila bohaterow i rezczywiscie zgodze sie nawet z wadami serialu, ktore wymienila. dr alex jestes wielka i madra w swych ocenach:) i serio wszystkim mowie: OBEJRZYJCIE GO! BO WARTO I OD PIERWSZEGO SEZONU KONIECZNIE!Nawet gossipy przy nim wymiekaja.

  • Celebrudy!
    3 marca 2009 13:43  

    DR ALEX: Kochani! Kocham każdego z Was najmocniej w świecie i po przeczytaniu każdego Waszego komentsa otwieram butelkę szampana. Dziś jednak w Was zwątpiłam (wciąż kocham buzi buzi). Od kiedy serial o seksie, wódce i narkotykach to nuda i "bezwartościowe pierdoły"? Co z Wami??

  • Anonimowy
    3 marca 2009 17:27  

    Coż ja nie do końca zgadzam się z tym co napisałaś. Dla mnie serial stracił właśnie po zmienie obsady. Nie wzbudza juz we mnie takich emocji jak 1 czy 2 sezon. I nistety co najbardzij mnie boli, że zamerykanizował się. Jednak oglądam 3 sezon, bo liczę, ze stara obsada kiedyś się pojawi. Dziękuje jednak za wnikliwą analizę 3 sezonu. XoXo

  • Anonimowy
    3 marca 2009 20:42  

    ale "szajs"
    jeszcze większy niż jonasy, miley i pattinson razem wzięci

  • Anonimowy
    5 marca 2009 21:11  

    za rada doktor alex obejrzałam wszytskie sezony (miałam troche czasu wolnego...hehe) i bylam pod wrazeniem. nie wiedzialam ze tak dobry moze byc serial. starszliwie polecam i nawet ten sezon jest zajebisty mimo ze ma inna ekipe.

  • Anonimowy
    5 marca 2009 21:17  

    jeszce tylko dodam - ze freddie i maxxie to takie totalne ciacha ze nie wiemjak to ujac by was przekonac!!

  • Anonimowy
    6 marca 2009 19:11  

    Proooszę Was, proszę, droga redakcjo! Kiedy będzie nowy post? No i gdzie jest DR DEMBOL?? Nuuuudzi mi się!

  • Anonimowy
    10 marca 2009 19:40  

    Będziecie częściej pisać o Skinsach?
    Bardzo prooszęęęę.!!!! ;****

  • Anonimowy
    16 marca 2009 16:14  

    Serial jest po prostu ŚWIETNY !!! Zdecydowanie polecam! A z Pattinsonem to przesada, nie jest wcale taki ładny! Aaron Johnson, Mitch Hewer /Maxxie/ i Luke Pasqualino /Freddie/ to zdecydowanie największe brytyjskie ciacha :D:D:D:D

  • Anonimowy
    3 kwietnia 2009 20:48  

    Czy ktokolwiek wie kiedy będzie czwarty sezon Skins?