22 mar 2009

You Can Dance 4 - yoga dance rządzi!  

You Can Dance 4 - casting Warszawa


Kinga Rusin
przywitała nas z Broadwayu w swojej głupiej czapce. Czy jak ja założę głupią czapkę i rzuci mnie mąż dla mojej najlepszej przyjaciółki to TVN zabierze mnie do Nowego Jorku? Jak tak, to warto.
Tym razem casting odbył się w pięknym mieście stołecznym Warszawa, w którym mieści się wiele kluczowych dla Polski obiektów - Pałac Kultury i Nauki, Teatr Wielki i HQ Celebrudów. Podczas castingu na Torwarze rozdano 10 biletów.

* YOU CAN DANCE 4: CASTING WARSZAWA*
Paweł Kulig - chłopak o ciężkim żywocie, który jest pielęgniarzem, górnikiem tudzież pracownikiem MPO. W zeszłej edycji Paweł pojechał był do Barcelony i odpadł po tym, jak okazał się być pussy pussy i Egurollo mu wjechał na psyche.
Tym razem jury puściło mega-wzruszające wiązanki o pokorze, o zmianach na lepsze, Bóg Honor Ojczyzna i takie takie, i Paweł dostał bilet. Zadzwonił od razu do mamy, informując, że będzie musiała 'sama palić w piecu'. Mam nadzieję, że to jakaś przenośnia.
Martyna - uczennica szkoły cyrkowej. A ja myślałam, że moje gimnazjum garncarskie to fanaberia. Kinga Rusin zabrała Martynie Hoola hoop i zaserwowała nam mały wyuzdany pokaz. Lisica na pewno tego nie potrafi, ona potrafi tylko czytać książki!!! Martyna dostała bilet w dogrywce.
Damian - koleś głuchoniemy . W imieniu wszystkich słyszących, którzy tańczą 1000x gorzej - respekt! Piróg niestety sobie nie wyobraża jak Damian miałby współpracować z partnerką w programie. Ja nie wyobrażam sobie jak Piróg mógł uprawiać seks z Piaskiem, a jednak to miało miejsce.
Małgosia - moja faworyta, zaprezentowała yoga dance połączone z afrykabambatadance i teknooberkiem z DVD tudzież podłapane w internecie. Tyle gracji, urody i szeroko pojętego piękna skoncentrowane w jednej Małgosi! Wow. Została kiedyś miss gimnazjum - w ogóle się nie dziwię! Ogólnie WTF, ale pozytywny.

Klaudia 'Jadźka' Koruba - trenerką przedszkolaków w hiphopie. Film z przedszkolakami był mega słodki. Muszę przyznać, nawet moje twarde niczym udo Madonny serce stopniało, jak lód na dnie Jacka Danielsa. Jadźka jest pięknym przykładem Polish White Trash, Eurosieroty zostawionej przez matkę, która udała się na koszenie eurasów bądź funtów szterlingów. Z biedną Jadźką nie ma kto karmić kaczek. Jadźka się trochę pokłóciła z Piróźkiem i pojechała do Lizbony.
Paulina Figińska - tańczyła modern do Zombiaków The Cranberries. That’s so 90s! Później była mega-melodrama - ptak w klatce, nadzieja naszego kraju, niesamowicie wielki potencjał itp. Dziewczyna dostała bilet do Lizbony i stało się to ,co tygryski lubią najbardziej. PIROŻEK SIĘ POPŁAKAŁ. Czyste, skondensowane piękno.
Marcin - Łysy ziomek z Siedlec - lat 28, kawaler (nie wiem dlaczego?). Mnie się bardzo podobało, ten power jak po 3 pixxach zapitych Tigerem rozpuszczalnym z saszetki.


Magdalena Grzela (fot.) - panna którą nudny-wtórny-i-nijaki serwis Pudelek podnieca się od jakiegoś czasu. Laska dostała bilet po dogrywce.
Krystian Waszkiewicz - mongrel polsko-cygański czyli nowy archetyp w reality TV - HOT GYPSY. Nie kradnie, nie żebrze tylko tańczy - wspaniały przykład dla Cyganów, odrzućcie laski, wyjebta akordeony w kąt i ruszcie w tany.

Ewelina Sztam, lat 17, niejeden mężczyzna zapewne chciałby być tym parkietem, który wydymała na wszelkie sposoby. Egurollo, nie dał jej biletu - pewnie jakby dał żona dałaby mu rozwód.
Nasz stażysta Dokrot Melasa natomiast zakochał się w Adriannie Kobiełce lat 18, której Piróg powiedział, że 'udowodniła, że i ona umie tańczyć i nie najlepiej to wygląda'. Dr Melasa, znany z bycia koneserem kobiet o nietuzinkowej urodzie skomentował to krótko 'pedał'.
Ania Szymoniak (fot.), lat 23 - Łódź/ Warszawa - rzuciła studia dla tańca, i tańczyła do Roisin Murpy 'You know me better'. Piróg a raczej Dumpling powiedział 'You are fucking amazing', laska pojechała oczywiście do Lizbony. Nudy, nie ma się do czego przypierdolić - pewnie wygra.

XOXO
DR DEMBOL

16 mar 2009

You Can Dance 4 - pojeby, erekcje i łzy  

You Can Dance 4 - castingi Gdańsk i Białystok



Ankieta dobiega końca i widać wyraźnie, że najwięcej mamy fanów You Can Dance. Dlatego też relacja ze środowego odcinka.

*Casting w Gdańsku*
Pierwsze co przykuło moją uwagę to uroczy irokezik, który miał Michał Piróg, zrobiony na groźnego punka. Piaska pewnie z żałości i tęsknoty ściskają poślady. Miałeś Piasku złoty Pirożek! Tym laskom, które dalej trzymają plakat Piaska nad wyrem (mam nadzieję, że jest ich mało) tłumaczę, że Piasek był (*allegedly*) chłopakiem Piróga. Tak moje serce też pękło!
Kinga Rusin, jak zwykle zapodawała głodne kawałki, tym razem paradując w różowej czapce i udając, że ma 10 lat mniej niż ma. Jako, że Lis porzucił ją dla Lisicy, z litości, wybaczamy.
Pierwszym zdrowym pierdolnięciem w programie był Karol Daciuk, który wielce inteligentnie stwierdził, że przyszedł na casting 'dlatego ponieważ kocham taniec'. Dlatego ponieważ kocham czytelników, zapodaję z nim wideo:



Swoimi wygibasami ustawił już na starcie poprzeczkę na wysokim poziomie. Ja się z miejsca zakochałam i ja go tam, w tym Kołobrzegu znajdę. DR DEMBOL-DACIUK, to brzmi dumnie.

Kto był jeszcze w Gdańsku?
Michalina ‘Miśka’ Twarowska (fot.), niby hip-hop maniura, a bilet do Lizbony dostała, bo zrobiła strip-tease i zexxy salsę. Jaki z tego morał - dziewczyny warto pokazywać cycki!
GREGI (fot) - lat 25! Ja pierdolę. W tym wieku ja już będę matką, żoną i alkoholiczką. Albo przynajmniej alkhoholiczką. Ziom odwalił mega żeń. Było to tak śmieszne, jak pobudka we własnych rzygach (dla tych co nie zaznali - pobudka we własnych rzygach jest zupełnie nieśmieszna). Gregi, współczujemy twojej matce!
• Martyna – lat 20, tancerka erotyczna, przy której nawet Piróg zapomniał, że jest gejem, a Augustin doszedł pod stołem. Biletu nie dostała.
• Ewa - pół-bułgarka, pół-litwninka, pół wydra (co daje 1,5 litinobułgarowydry) - w pięknej scenie rodzinnej jej starzy jedli kartofle, zagryzali blinami i opowiadali rzewne historie.
• Ryjek – gość, który powiedział, że jest 'spontaniczną, wrażliwą osobą'. Dał temu dowód, jak kopnął coś w swojej kuchni i krzyknął - 'o KURWA - szklankę zbiłem'.

W Gdańsku rozdano tylko 5 biletów i casting przeniósł się do Białegostoku.
*Białystok*
Białystok to miasto, w którym jak myślałam, tak zajebiście nie ma co robić, że można jedynie tańczyć. To Białystok dał nam Roofiego, Gałę, Adę czy Gabrysia. Krótki film o Białymstoku pozwolił mi zrozumieć, jak bardzo się myliłam. Białystok jest cool i jest tam wszystko oprócz kopalni uranu i orczyka na księżyc.
Kogo ciekawego widzieliśmy na tym castingu:
* Rafał Kabungwe z Olsztyna (fot)- szalona mieszanka krwi zambijsko-polskiej. Żeby żaden z widzów nie przegapił, że koleś jest pół-Murzynem realizatorzy puścili wesołą murzyńską piosenkę. Dobrze, że nie Makumbę.
*Eliza (fot) - młodociane dziewczę, które zatańczyło z Kubą, tym w którym kocha się Piróg. Piróg był zazdrosny i laskę zjechał.
*Grupa random pojebów - np. ten ubrany na biało, wyglądający na sprzedawcę z kebaba - prawdopodobnie jego hobby to chłodny łokieć , pixy i seks na pieska. Typ odwalił wsiowe wygibasy do najlepszego hitu wszechświata, o treści eschatologiczno-ichtiologicznej - Scooter - How much is the fish?
*była jeszcze laska od gotowania, która tańczyła do tematu muzycznego z 'Różowej pantery', wywołując kolejną erekcję u Egurroli. Ten to ma pracę!

Na koniec pokazali, że już w środę zobaczymy znowu łzy Piroga. Wzruszyłam się niezmiernie - poszłam do lodówki, wyjęłam dwa ruskie i je przytuliłam.

XOXO
DR DEMBOL

Zdjęcia i wideło pochodzą ze stron grupy ITI.

PS: Laska z pierwszego odcinka, która się wyjebała lecąc po bilet robi karierę zagraniczną - Gratulujemy!:
http://tv.repubblica.it/copertina/esulta-e-cade-nella-buca/30421?video

15 mar 2009

Nowa Demi Lovato - krótko i ok.  

Demi Lovato "Don't forget" - hit na tę wiosnę!



Teledysk do "Don't Forget" trąci dość mocno smrodkiem "nie chciało mi się i miałam mało pieniędzy". Pomysły ukradzione z Christiny Aguilery "I Turn To You", trochę z Pink "Who Knew" i, co jest zaskoczeniem, z "Cochise" Audioslave, a sama Demi Lovato jest ucharakteryzowana tak, że wygląda z twarzy jak mokra pupa. Jednak to nie ma, w tym momencie, znaczenia, bo ten klip został nagrany do mojej personalnie ulubionej piosenki Demi Lovato. Bardzo wzruszającej, krótkiej ballady, która nie męczy, nie wkurza i nie wywołuje wymiotów. Gdzieś tam słychać rockowe wanna be. Trochę czuć, że Demi śpiewa z serca. Ona chyba naprawdę ma ten głos i źdźbło talentu. Pop jakich mało. Mam nadzieję, że poczujecie.



XOXO
DR ALEX

10 mar 2009

Twilight skasowane sceny - OMG!  

Po co wybierać, przy montażu, to co fajne? Lepiej to wyciąć.


Twilight znowu on top. Nareszcie dostępne są alternatywne sceny, które nie pojawiły się w filmie. Jest ich dokładnie trzy i są całe och i ach. Oto one:

I. Scena, w której Edward i Bella gadają o tym w jakim niebezpieczeństwie może być Bella, jak chodzi sama po lasie. Fascynujące. Edward Cullen jest ubrany w potwornie pedalski, biały płaszczyk, który idealnie pasowałby do moich białych kozaków, i którego na szczęście nikt nie musiał oglądać w filmie.



II. Scena, w której w przeobleśny sposób Edward gryzie Bellę w palec. Uwaga! Przyszykujcie sobie miskę przed obejrzeniem, na kontrolny bełcik. Robert Pattinson to twardziel - nie miotnął po tym, jak Kristen Stewart przewierciła mu przełyk.



III. Scena, którą ktoś (zapewne montażysta z niestwierdzonym zespołem Downa) podmienił na ten totalnie przemeganiedojebany pocałunek, którym nas tak styrali w kinówce. Od tej sceny może wieje przypałem filmowym, ale kogo to obchodzi? Jest ostro, jest z werwą, nawet z namiętnością i tak być powinno.




Kochani, jak dla mnie, te sceny są przemiłym dodatkiem, pokazującym bliskość Belli i Edwarda, której trochę w filmie zabrakło. Gdyby pojawiły się w filmie mogłyby naświetlić fakt, że ten ludzko-wampirzy związek zaczepia niekiedy o normalność, że Edward Cullen nie jest tylko wampirem z autyzmem i problemami w tworzeniu przejrzystych fraz, jak go przedstawiono w Twilight The Movie, ale także teenagem, z poczuciem humoru i chęcią do zabawy, o czym można było się dowiedzieć, do tej pory, jedynie z książek.


XOXO
DR ALEX

9 mar 2009

Wyniki ankiety: Miley Cyrus - wieś tańczy i wyje  

Miley Cyrus i Kevin Federline - największe wsioki galaktyki.



Kochani czytelnicy, przepraszam za nieobecność, ale ostanio było dużo okazji do picia - np. imieniny Bożeny, 30 rocznica wyzwolenia Wysp Owczych, wtorek.
Wracam jednak z nową notatką i z masywnym kacem, żeby podsumować ankietę, bo głos czytelników jest zawsze ważny, a w przypadku Celebrudów - NAJWAŻNIEJSZY.
Przyznam, że wynik ankiety nie jest dla mnie zaskoczeniem. Miley Cyrus a raczej Miley Bahleda Cyruś zdeklasowała resztę wsioków. Zdobywając 68 głosów zajęła mega wsiórskie 1 miejsce. Jednak twarz jak z okładki płyty the Rednex robi swoje. Pieją, pieją kury z Miley Cyrus kawał wsióry!

Drugie miejsce zajął K-fed vel. Fed-ex czyli Kevin Federline. Ex naszej najukochańszej Britney Spears jest obecnie spasionym loserem, na którego szkoda oddawać głosu. Podejrzewam, że wszystkie 62 na Federline'a oddała DR ALEX siedząc w białych kozakach i jedząc kaszankę. DR ALEX zrobiła wszystko, aby nie dopuścić do wygranej Miley Cyrus-Oscyp. Sorry DR Alex, nie tym razem!
Następny w kolejce do dojenia krów jest Kevin Jonas - czyli ten najbrzydszy, najstarszy z The Jonas Brothers.
Kevin Jonas to typ brzydkiego, przygrubego kolesia, którego ktoś - np. jego laska, tudzież w tym przypadku menadżer, odchudza, przebiera i robi ogólnie totalny makeover, tylko żeby dojść do wniosku, że ta walka jest już dawno przegrana (na etapie formowania ryja). Kevin Jonas jakby go nie opakować, dalej jest chłopkiem roztropkiem o gębie wioskowego głupka. Lady Gaga i jej styl z Matplanety dał jej aż 43 głosy. Może już czas zainwestować w spodnie?
Akon i Jessica Simpson dostali tyle samo głosów, chociaż Akon waży tylko połowe tego, co Jessica. Justin Gaston, Katy Perry i Christina Aguilera wg kochanych czytelników tylko delikatnie pachną gnojówką i po 2 drinkach można bez większej żeni wyjść z nimi na miasto.
Dziękujemy za głosy i zapraszamy do następnej ankiety!
XOXO
DR DEMBOL

8 mar 2009

Kochaj i Tańcz - Izabella Miko i Mati Damięcki  

No sex no sex no sex



Uwaga! Wczoraj udało mi się, w moim ulubionym kinie Wisła, zobaczyć film Kochaj i Tańcz. Jednakże w trakcie filmu wypiłam 3 browary, co uniemożliwiło mi wyciągnięcie wniosków, dotyczących filmu i wykreowanie sobie opinii w temacie. Z filmu pamiętam na pewno giga logo TVNu, milion milion nawiązań do You Can Dance, BRAK SCENY SEKSU, bardzo spoconego Mateusza Damięckiego, który totalnie nie umie tańczyć, Igorka z Na Wspólnej, który jest śliczny oraz ten namiętny pocałunek pod koniec filmu, chyba nawet z języczkiem Izabelli Miko. Film nie okazał się totalnym dnem, jakiego się spodziewałam i na jaki się z początku zapowiadał (tańczący Mateusz Damięcki, na budowie, do Uptown Girl - ledwie zdzierżyłam). Nawet ta amerykanizacja 100%owa nie była aż tak wkurzająca, w pewnych momentach aktorzy przemycali polskość, co im się chwali. Dwa wątki były, jak dla mnie, zabawne – spedalony narzeczony i banda przyjaciół Mateusza Damięckiego (z hot Igorkiem z Na Wspólnej na czele buzi buzi). Niestety film też nie okazał się hitem mojej szit listy, na której wciąż króluje High School Musical The Senior Year. Miał potencjał i naprawdę wystarczyłaby ta scena seksu, by go w wystarczającym stopniu wykorzystać. Z trzema browarkami można zobaczyć.



XOXO
DR ALEX

6 mar 2009

Jesse McCartney i jego hot new video.  

Jesse, mimo tych syfów, jesteś super!


Ostatnio miałam styczność z przypadkiem, który nie kojarzył w ogóle kim jest Jesse McCartney. Szok. Jak można nie znać Jessego? To przecież Jesse McCarney nagrał najsłodsza, popową piosenkę świata, z tym słynnym teledyskiem, zerżniętym z "kultowego" filmu "Y tu mamá también". Piosenka nazywała się "Beautiful Soul" i w owym czasie była wielkim przebojem.



Potem okazało się, że Jesse jest potwornie zapryszczony i cały czar prysł. Jednak w moim sercu zawsze będzie dla niego miejsce. Cała ta syf-afera nigdy nie wpłynęła na fakt, że video do "Beautiful Soul", podobnie jak "The Notebook", jest u mnie na liście "Jak nie zobaczę raz w tygodniu to umrę".

Co dziwne okazuje się, że Jesse McCartney wciąż żyje, był u dermatologa i cośtam muzycznie potworzył. Na przykład ostatnio wydał album "Departure:Recharged" i w tym momencie są już z niego 3 single.

Klip do pierwszego "Leavin'" jest co najmniej soft-pornem i powinien być przykładem, jak robić teledyski, by tacy ludzie jak ja byli szczęśliwi. Sami zobaczcie:




Video do drugiego singla było nudne, podobnie jak piosenka, więc mogę to sobie darować. Natomiast trzeci, najnowszy teledysk do "How Do You Sleep?" jest naprawdę warty wzmianki na Celebrudach.

Po pierwsze jest to klip z pomysłem. Jesse McCartney, przechodzący z samochodu do samochodu, jakby przechodził z jednego etapu w swoim życiu w kolejny - jak dla mnie bomba. Przy tym Jesse wypada całkiem zwinnie i, jak nie ma zbliżeń na twarz, nawet sexy (can't blame me I'm a pop-pervert). A sceny, gdy nikt nie trzyma kierownicy? No magia! Po drugie piosenka jest świetna, idealnie wpadająca w ucho, rytmiczna (cokolwiek to znaczy), totalnie popowa i z takim najbardziej przypałowym tekstem:

It's been about a year now
ain't seen or heard from you
I've been missing you crazy
how do you, how do you sleep
I found the letter you wrote me
it still smells just like you
damn those sweet memories
How do you, how do you sleep, how do you sleep.

Nawet rap Ludacrisa nie żenuje jakoś nadmiernie... No hiciorek, jakich mało.



XOXO
DR ALEX

1 mar 2009

Nowy sezon SKINS - trzeci.  

Bohaterowie poprzednich sezonów przegrali z młodszą siostrą Toniego Stonema - Effy i jej paczką.



Przedwczoraj, jako że nikt nie raczył mnie zabrać na piątkowe picie wódki, na hardkorze obejrzałam 6 pierwszych odcinków nowych Skinsów na raz. Przez to, że jak zwykle nie zostawiłam sobie czegoś na później znów muszę czekać i czekać, i czekać. Nie wiecie jak to jest, gdy obejrzało się już wszystkie seriale albo wiecie i mi współczujecie. A co gorsze kanał CW chce mnie zakopać żywcem w dołku zniecierpliwienia i wyemituje nowe Gossipy i Beverly za czas nieokreślony. W tej sytuacji pozostaje mi tylko najfajniejszy, w ogóle niewyreżyserowany reality show The City. Oby perypetie Whitney Port wystarczyły by zabić mój głód serialowy przynajmniej do nowych przyszłotygodniowych SKINSÓW. Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę z rozmiarów mojej frustracji i desperacji. Ostatnio, gdy byłam w podobnej sytuacji, wynalazłam sobie serial Summerland z Jesse'm McCartney'em i skatowałam się całym jego sezonem podczas dwóch dni. Pomijając fakt, że było warto (Jessemu wyfotoszopowali wszystkie syfy i wyglądał prawie tak ładnie, jak w video do Beautiful Soul) rozważam udanie się na odwyk.

Wracając jednak do SKINSÓW to poza tym, że jestem totalnie zachwycona i uważam, że jest to jeden z najlepszych współczesnych seriali, mam parę "ale". Zacznę jednak od tego, co w sezonie zdobyło moje serce, a zatem od świetnie dobranych nowych bohaterów.

EFFY

Elisabeth Stonem - od pierwszego odcinka pierwszych Skinsów była bohaterką, której losy stanowiły najciekawszy i najmniej rozwinięty wątek. Dlatego właśnie wywalenie całej starej ekipy na rzecz Kayi Scodelario, grającej Effy jest niesamowicie trafne. Reprezentuje ona inny typ młodzieży niż reprezentował jej brat, Tony. Te 3 czy ileś lat różnicy robią swoje. Ta młodsza młodzież jest bardziej zepsuta, odważniejsza w robieniu rzeczy niezgodnych z prawem, zdecydowanie bardziej pomysłowa i szalona, a wyrzuty sumienia są jej stanowczo bardziej obce. Podobnie jak Tony, Effy jest inna niż jej znajomi - zimna, oschła, inteligentna, wszystkowiedząca i prawie-czytająca w myślach. Jednak w odróżnieniu od Toniego jej czyny często motywowane są dobrem i chęcią sprawienia komuś przyjemności. Effy, której uroda graniczy z cudem natury (poza krzywymi nogami), nie zakochuje się i nikt nie może jej złamać serca, więc gdy na horyzoncie pojawia się Freddie, grany przez bajecznego Luke'a Pasqualino wszystko zaczyna się komplikować.

FREDDIE

Freddie to nietypowy, jak wszystko w nowych Skinsach, przystojniak. Zastanawiam się czy dałoby radę wynaleźć do tej roli kogoś piękniejszego i bardziej uroczego w Anglii (tak wiem, wiem według Was - Roberta Pattinsona! got it). Według mnie nie, nawet Ed Westwick (do którego zresztą Luke Pasqualino jest podobny) wymięka. Momenty kiedy Freddie pojawią się na ekranie zapierają mi dech w piersi i ciężko mi potem ochłonąć, gdy w kolejnej scenie widzę Pandorę czy Naomi. Freddie, jako że jest skejtem jest zawsze poraniony, podrapany, posiniaczony i zakrwawiony, co zdecydowanie dodaje mu hotnessu. Jeśli chodzi o ubrania reprezentuje on styl nowoczesnego poety-włóczykija, czyli: przetarte, podarte spodnie, niedoprane T-shirty, finezyjne kapelutki i obuwie rodem z kolekcji najek Samanthy Ronson. HOT! HOT! HOT!. Obawiam się, że Freddie zostanie uznany za piękniejszego od Maxxiego, znanego ze Skins 1, 2, a to wydawało mi się do tej pory niemożliwe. Skinsy 3 nie bez powodu zaczynają się jego streetem na desce, bo wprost nie można od niego oderwać wzroku. Freddie w serialu nie jest sam (choć mógłby), ma dwóch najlepszych kumpli - JJ i Cooka. Ich relacje są zagmatwane i gmatwają się tym bardziej, im bardziej Effy wchodzi między nich.

COOK

Cook, grany przez Jacka O'Connella to bez wątpienia moja ulubiona serialowa postać. Bardzo przypomina mi Dr Dembola, wręcz śmiem twierdzić, że producenci Skinsów oparli postać Cooka na jej osobowości, bez jej zgody i należytego wynagrodzenia, za które mogłaby sobie kupić odpowiednie ilości wódki i tramalu. Cook to przerażający pijak, ćpun i żarłok. Liczy się dla niego przede wszystkim i właściwie jedynie dobra zabawa. Zawsze uśmiechnięty i chętny do psoty zdobywa u mnie 10/10. Nie odznacza się może piękna buźką, chyba że komuś podoba się Rooney. Posiada jednak sporo sexapealu, wynikającego z charyzmy, lekkiej agresywności i pewności siebie, który przyciąga nie tylko widza, ale i bohaterki serii. W ciągu 6 odcinków, które obejrzałam udało mu się zaliczyć niemal cały cast. Cook podobnie jak Effy się nie zakochuje, a kobiety traktuje jak koleżanki do zabawy, które mogą mu zrobić dobrze. Gdy jest w pobliżu zawsze można liczyć na imprezę, rozrubę lub jakiś przelotny seksik - czyli wszystko, czego ja potrzebuję od serialu!

Nie chce mi się opisywać już reszty bohaterów, bo są zasadniczo nudniejsi, ale tak w skrócie:

JJ - lekko upośledzony, nieśmiały prawiczek-czarodziej, którym w przesłodki sposób Cook i Freddie się opiekują. Uwielbiam sceny, gdy go łaskaczą, to totalnie topi serce, podobnie jak fakt, że JJ miesiącami przygotowuje swoje czarodziejskie sztuczki.

Pandora - znana z wcześniejszej serii, mocno upośledzona i bardzo dziwna przyjaciółka Effy, która ma skłonność do nadmiernej ekscytacji, groteskowo wyolbrzymionej infantylności i bezdomnych chłopaków z Afryki.

Naomi Cambell - serialowa Lindsay Lohan, inteligentna heteroneohipiska. Z samotności zmusza się do lesbijstwa.

Bliźniaczki - skrajne przeciwieństwa. Jedna - nieujawniona lesba, zakochana w Naomi. Druga - pewna siebie miss popular, liżąca się w każdej wolniej chwili ze starym obleśnym zbokiem, który niestety jest jej facetem.


Poza nowym super castem są w nowych Skinsach rzeczy, których znieść nie mogę. Na przykład: widoczne zwłaszcza w pierwszym odcinku zamerykanizowanie. Pierwszy dzień w college'u jest wprost wykradziony z Never Been Kissed czy High School Musical. Oczywiście są to filmy z listy moich najukochańszych dzieł kina, ale Skins miało być europejskie!
Na dodatek czasem mam wrażenie, że serial opowiada o świecie z zupełnie innej planety, gdzie nastolatkom wolno wszystko i nigdy nie zostaną ukarane, a ich problemy są przedziwne i czasem niestety nieznośnie naciągane. (BTW od kiedy w Anglii jest tak ciepło i tak przepięknie zielono i jest tam taka niebieska woda w jeziorkach?) Najgorsze jest w tym wszystkim to, że Skinsy miejscami robią się zwyczajnie nudne i mam ochotę przewijać niektóre sceny, na co przy Skinsach 1, 2 ochoty nie miałam nigdy! Nie mogę wybaczyć scenarzystom jednej rzeczy już najbardziej ze wszystkiego - czemu zrobili z największego ciacha serialu, Freddiego, mega pipkę i gejusa, który zawsze pozostaje w cieniu swojego kumpla Cooka??? A jak już się chce wydobyć z tego cienia to zawsze w taki przepotwornie zcipiały sposób, że w każdym ich sporze nie da rady nie popierać racji Cooka.

Jednak to tylko głupie, mini wady, które tak naprawdę niewiele odbierają Skinsom z ich królestwa wspaniałości. Serial wciąż jest dla Was wszystkich według mnie pozycją obowiązkową. I ci, którzy nie ogarnęli dwóch pierwszych serii, mają jeszcze tydzień do nowego odcinka - nadróbcie zaległości!

A to moja ulubiona scena, chyba jedyna, w której Freddie nie jest cipą:





XOXO
DR ALEX